Honor wśród złodziei. Szkarłatny pilot

Hayao Miyazaki rzucił perły przed wieprze i stworzył film o człowieku honoru, który postanowił być świnią. Szkarłatny pilot pokazuje honor i odwagę w taki sposób, że można się zapatrzeć jak świnia w błyskawice.
Świństwem byłoby robić sobie dalej takie żarty! Szczególnie że dzwoni telefon, więc kolejny raz trzeba lecieć na ratunek. Marco Pagot, znany również jako Porco Rosso, targuje stawkę i wyrusza czerwonym hydroplanem do walki z piratami przestworzy. Jest genialnym pilotem, podniebnym łowcą nagród, o którego wyczynach rozpisują się włoskie gazety.
To, że tajemnicza klątwa odebrała mu ludzki wygląd i zmieniła w świnię, wydaje się nikomu nie przeszkadzać. Wręcz przeciwnie – opinia publiczna ubóstwia jego dokonania, a pięknym paniom miękną kolana na widok wąsatego ryjka. Sielanka kończy się, gdy na horyzoncie pojawia się nowy pilot z Ameryki, a nad całym krajem zawisa widmo faszyzmu.
Czarodziej Miyazaki
Hayao Miyazaki od jakichś 40 lat dostarcza wzruszeń japońskiej i światowej publiczności. I choć łatwo zgodzić się, że większość jest mistrzowskimi animacjami, to trudniej wskazać, na czym konkretnie to mistrzostwo polega. Jednak im więcej filmów Miyazakiego się obejrzy, tym łatwiej dostrzec pewną tendencję.
Często widzowie poznają bohatera, który szuka swojego miejsca w świecie. To rzeczywistość dobrze wszystkim znana – w zależności od epoki – z książek historycznych, gazet, pocztówek albo własnego doświadczenia. To zwykły świat, w którym żyjemy albo w którym żyli nasi przodkowie.

Kraina przedstawiona w Księżniczce Mononoke to właściwie Japonia w erze pierwszych poważnych innowacji przemysłowych i militarnych – za ich pomocą czarne charaktery walczą z mitycznymi stworzeniami zamieszkującymi pierwotny las. W filmach Mój sąsiad Totoro i Spiritted Away świat zwykłych ludzi istnieje obok świata mitów i duchów. Granica między nimi bywa niezauważalna, ale w szczególnych przypadkach można ją przekroczyć. Z kolei w Podniebnej poczcie Kiki magia istnieje zupełnie jawnie, a mała czarownica imponuje kilku osobom, ale nikogo nie dziwi.
Z tych opowieści można by usunąć magiczną czy mitologiczno-religijną nadbudowę, a ich bohaterowie nagle znaleźliby się w zupełnie zwyczajnym świecie. Hayao Miyazaki dla każdego filmu przygotowuje autorski miks wierzeń, motywów i fascynacji, by częściej mocno przekształcać świat, a rzadziej tworzyć go od nowa. Dzięki temu powstają rzeczywistości jednocześnie fantastyczne i znajome.

Jednak nie zawsze magia w jego produkcjach ma charakter ponadnaturalny. W Szkarłatnym pilocie poza magiczną w swej naturze klątwą, która sprawia, że główny bohater wygląda jak świnia, zjawisk paranormalnych brak. Jednak nawet tu Miyazaki nadbudowuje na zwyczajnym świecie warstwę niezwykłości, a ma ona dwa składniki: samoloty i honor.
Szkarłatne skrzydła
Akcja Szkarłatnego pilota rozgrywa się w latach 30. XX wieku w rejonie Adriatyku. Włoskie i chorwackie wybrzeże zdominowali piraci, którzy zamiast pływać po morzach, przemierzają niebo w groźnie wyglądających hydroplanach. Walczą z nimi podniebni łowcy nagród – piloci myśliwców, którzy za odpowiednią cenę wynajmują swoje maszyny i umiejętności. Najlepsi, jak Porco Rosso, zyskują status prawdziwych gwiazd. Piloci i piraci przesiadują w eleganckim barze na małej wyspie, gdzie dotrzeć można jedynie łodzią albo hydroplanem.

Ojciec Miyazakiego był inżynierem lotniczym i dyrektorem fabryki produkującej części do wojskowych samolotów – między innymi myśliwców Zero. Niemal w każdym filmie japońskiego reżysera widać fascynację latającymi maszynami. Dla małego chłopca unoszące się w powietrze samoloty musiały mieć coś z magii, a gdy dorósł, przeniósł tę magię na ekran jako niezwykłą nadbudowę swoich wykreowanych światów. Efekt? W Porco Rosso samoloty wydają się popularniejsze od samochodów.
Mimo idealizowania i mitologizowania lotnictwa Porco Rosso pozostaje – co rzadkie w filmografii Miyazakiego – mocno osadzony w prawdziwej historii i geografii świata. Modele samolotów, nazwy firm, nazwiska pilotów czy wspominany kilkukrotnie Puchar Schneidera można szybko odnaleźć i przekonać się, że to wszystko (mniej więcej – jak to u Miyazakiego) istniało naprawdę. Ta staranność w wyszukiwaniu i łączeniu różnych motywów jest wyrazem głębokiej miłości do lotnictwa, ale może też być realizacją postulatu wakon yōsai – filozofii zakładającej łączenie japońskiego ducha i zachodnich osiągnięć technologicznych.
Lepiej być świnią niż faszystą
I rzeczywiście, choć akcja filmu rozgrywa się w Europie, Porco przypomina samuraja, który świadomie odrzucił służbę panom, ale pozostał honorowym wojownikiem. Teraz wykorzystuje swoją siłę, by pomagać potrzebującym, ale jego bronią nie jest samurajski miecz, tylko doskonały samolot. To maszyna, która niczym samurajski miecz jest manifestacją duszy pilota.
Nie da się też nie zauważyć, że wszyscy piloci – nawet jeśli są wrogami – podzielają wspólny etos. Film pokazuje to doskonale już w pierwszych scenach, gdy piraci napadają na statek wycieczkowy. Rabują kosztowności i biorą zakładników. I to małe dziewczynki – co za okrucieństwo! Okazuje się jednak, że przestępcy mają dobre serca, więc ich samolot błyskawicznie zmienia się w plac zabaw dla porwanych przedszkolaków. Również Porco Rosso, gdy dociera na miejsce, zamiast bezlitośnie rozprawić się z piratami, daje im wybór: jeśli wypuszczą dzieci i oddadzą zrabowane kosztowności, zostawi im trochę pieniędzy na naprawę samolotu.

Sceny pokazujące ten „honor wśród złodziei” – solidarność outsiderów, którzy żyją poza granicami społeczeństwa – widać przez cały film. Gdy na początku filmu Miyazaki wyznacza Amerykanina Curtisa (przy okazji latającego samolotem Curtis) do roli czarnego charakteru, robi to w bardzo przemyślany sposób. Curtis atakuje głównego bohatera z zaskoczenia, przy kiepskiej pogodzie, gdy ten ma problemy ze swoim samolotem. Ambicja zaślepia amerykańskiego pilota, który ignoruje fakt, że jego przeciwnik wyraźnie nie może się bronić. Wykorzystuje okazję i traci honor.
Curtis od początku jest postacią lekko niepoważną, ale po pokonaniu Porco staje się zwykłym żartem. Robi z siebie głupka przed piękną Giną, jego ambicje okazują się głupie i małostkowe, nawet porusza się jakoś pokracznie. I nie ma się czemu dziwić – nikt nie może traktować poważnie człowieka bez honoru. Ani bohaterowie filmu, ani jego widzowie.

Miyazaki daje Amerykaninowi szansę na odkupienie win i odzyskanie honoru w długim i absurdalnie wyrównanym podniebnym pojedynku. Curtis staje do niego i walczy z Porco do samego końca. W ten sposób reżyser pokazuje, że jedynym czarnym charakterem w tym filmie jest ustrój faszystowski. Autorytarny ustrój zmienia Włochy (tak jak w międzywojniu zmieniał Japonię) w bezosobowy system, który za nic ma honor i – wymagając bezwzględnego posłuszeństwa – zmienia dzielnych pilotów w zwykłych żołnierzy. Każdy człowiek z sercem po właściwej stronie powinien wiedzieć, jak w takiej sytuacji postąpić. Dlatego gdy Porco otrzymuje propozycję wstąpienia do włoskiej armii, odpowiada bez zastanowienia: lepiej być świnią niż faszystą.
Świnie i ludzie
W japońskim kinie walka dobra ze złem jest popularnym motywem – wiele klasycznych historii można zredukować do tego prostego podziału. U Miyazakiego dobro jest reprezentowane często przez harmonijny świat, któremu zagraża zepsucie. Złem w filmach Studia Ghibli jest niszczycielska zmiana, działanie przeciw harmonii czy – jak w tym przypadku – zastąpienie odwagi i honoru tchórzostwem i konformizmem. Szkarłatny pilot zostawia widzów z pytaniem: skoro zwykła świnia wie, jak zachować się wobec zła, dlaczego tak wielu ludzi ma z tym problem? Obejrzyjcie, a może znajdziecie odpowiedź.
Adam Zyskowski
Lubisz ten tekst? Skomentuj i polub bloga na Facebooku 🙂