Ukryta forteca. Japońskie Star Wars i kobiety Kurosawy

Ukryta forteca to komedia przygodowa, która zainspirowała (może nawet za mocno) George’a Lucasa do stworzenia Gwiezdnych wojen. To również film, który zaprzecza jednej z powszechniej powtarzanych opinii na temat Akiry Kurosawy.
Matashichi i Tahei chcieli zdobyć sławę i bogactwo na wojnie, ale w feudalnej Japonii szczęście rzadko dopisuje chciwym prostaczkom. Poturbowani i głodni błąkają się po pustkowiu, próbując uniknąć jeszcze gorszego losu – śmierci od miecza. Wkrótce znajdują sztabkę złota i spotykają jej właściciela – legendarnego generała Rokurota Makabe (Toshiro Mifune), który próbuje przemycić księżniczkę Yuki (Misa Uehara), ostatnią przedstawicielkę rodu Akizuki, w bezpieczne miejsce. Niecodzienna drużyna wyrusza w drogę, ale wrogowie cały czas depczą im po piętach.
Ukryta forteca (lub sięgając do tłumaczenia japońskiego tytułu: Trzech łotrów z ukrytej twierdzy) to chyba najbardziej kasowy film Akiry Kurosawy, którego komercyjny sukces sfinansował przyszłe projekty reżysera. Jednak lekki ton, przygodowy charakter i duża dawka humoru sprawiły, że rodzimi krytycy w latach pięćdziesiątych pukali się w głowę. Kurosawa miał na koncie 17 filmów – wśród nich doskonałych Siedmiu samurajów, szekspirowski Tron we krwi czy nagrodzonego w Cannes Rashomona – i żaden z nich nie był tak komercyjny.
Dopiero gdy w latach siedemdziesiątych George Lucas nakręcił Gwiezdne Wojny: Nowa nadzieja, Ukryta forteca zaczęła być oglądana i doceniana jako bezpośrednia inspiracja popkulturowego fenomenu. Zresztą taka kolejność jest chyba nawet ciekawsza: zacząć od Gwiezdnych wojen i zobaczyć, ile wątków, scen, a nawet pojedynczych ujęć zostało wprost wyjętych z Kurosawy i włożonych w konwencję space opery.
Samurajskie chorągwie w kosmosie
Na początku Nowej nadziei fregata rebeliantów zostaje przejęta przez Imperium, a księżniczka Leia uprowadzona przez Lorda Vadera. Dwa roboty, którym udaje się uciec w bitewnym zamieszaniu, wyruszają na pustynną planetę Tatooine, by odnaleźć legendarnego generała i ostatniego z rycerzy Jedi – Obi-Wan Kenobi jest jedyną nadzieją Lei. Drużyna powiększa się o Luke’a Skywalkera i Hana Solo, księżniczka jest świadkiem zniszczenia swojej rodzimej planety, a Obi-Wan musi zmierzyć się z dawnym przyjacielem w pojedynku na śmierć i życie.

C3-PO i R2-D2 z Gwiezdnych wojen są jak Matashichi i Tahei z Ukrytej fortecy. Ich rolą jest rozśmieszanie widzów i pojawianie się trochę przypadkiem akurat w takich miejscach i sytuacjach, które pchają historię do przodu. George Lucas przejął od Kurosawy pomysł narracji prowadzonej z perspektywy dwóch drugoplanowych postaci. Księżniczka Leia jest jak księżniczka Yuki – odważna ponad miarę i potrafiąca o siebie zadbać. Może tylko mniej krzyczy. Luke Skywalker, Obi-Wan Kenobi i Han Solo mają w sobie cechy generała Rokuroty. To doskonali wojownicy, każdy jest potężny na swój sposób i każdy staje się oddanym obrońcą księżniczki. Dawnym przyjacielem i obecnym rywalem Obi-Wana jest Darth Vader – niezrównany wojownik, który służy siłom ciemności. W Ukrytej fortecy tę rolę odgrywa Hyoe Tadokoro, czempion wrogiego rodu Yamana, który ściga księżniczkę i generała Rokurotę.
Podobieństwa można mnożyć. Czasem są mniej oczywiste, a czasem bardziej, ale tak bywa, gdy przenosi się pomysły ze średniowiecznej Japonii w kosmiczną przyszłość. Jednak zestawiając obie produkcje scena po scenie i kadr po kadrze, wszelkie wątpliwości znikają.
Bez Ukrytej fortecy nie byłoby Gwiezdnych wojen, a bez Gwiezdnych wojen dzisiejsza popkultura miałaby kształt, którego wyobrazić sobie chyba nie sposób. Jednak film Kurosawy jest wyjątkowy z przynajmniej jeszcze jednego względu.
Księżniczka i błazen
Akira Kurosawa jest zaliczany do wielkich mistrzów światowego kina, ale – jak w przypadku wielu reżyserów, którzy tworzyli w połowie XX wieku – można powiedzieć, że niektóre z jego filmów zdążyły się mocno zestarzeć. Inne, osadzone w konkretnych kontekstach kulturowych, historycznych czy artystycznych, dziś są mniej czytelne niż w dniu swojej premiery.
To naturalny proces i niby nie ma nad czym dywagować. Jednak, czytając o życiu i twórczości Kurosawy, można natknąć się na opinię – i to więcej niż raz – że reżyser miał poważny problem z pokazywaniem w swoich filmach kobiet.
Rzeczywiście, jeśli przyjrzymy się kobietom w filmach Kurosawy, to niemal każda jest figurantką. Może jej obecność jest konieczna dla rozwoju fabuły (pani Mutsuta z Sanjuro), może jest tylko odbiciem szekspirowskiego oryginału (Kaede z Ran) albo punktem odniesienia dla mężczyzny (Misao z Pojedynku w ciszy czy Masako z Cudownej niedzieli). Nawet gdy reżyser próbuje kreować pozytywne bohaterki, tworzy idealne, a przez to płaskie postaci – bardziej żywe sztandary niż prawdziwe osoby (Yukie z Nie żałujcie naszej młodości).

Patrząc na to w ten sposób, Ukryta forteca zdecydowanie się wyróżnia. Księżniczka Yuki Akizuki jest porywcza i stanowcza. Ubiera się jak mężczyzna, a swoją wolę podkreśla, podnosząc głos i grożąc wszystkim dookoła bambusową rózgą. Jednak Yuki nie jest kobietą wciśniętą w samurajski archetyp. Jej męski, groźny wizerunek znika, gdy ktoś potrzebuje pomocy. Bez wahania ratuje służącą z niewoli, opłakuje członków swojego klanu, gdy jest sama, a dzięki głębokiej empatii potrafi poruszyć nawet serce zaprzysięgłego wroga.
Ciekawe jest jej zestawienie z generałem Rokurotą. Toshiro Mifune często gra u Kurosawy postacie cichych i silnych wojowników, którzy rzadko się mylą – roztaczają przez to aurę niebezpieczeństwa i męskiego autorytetu. Tymczasem w Ukrytej fortecy Rokurota tylko pozornie jest ideałem obrońcy.
Nie tylko bez wahania poświęca życie własnej siostry, by zmylić przeciwnika, ale właściwie wszystkich dookoła traktuje instrumentalnie. Wykorzystując chciwość Matashichiego i Taheia, zleca im bezsensowne prace i na dobrą sprawę nigdy nie traktuje ich poważnie. Może to właśnie on jest jednym z trzech łotrów zamieszkujących ukrytą twierdzę w oryginalnym tytule filmu?

Nawet księżniczka wydaje się dla niego mniej kobietą, czy w ogóle żywą osobą, a bardziej reprezentantką funkcji, którą sprawuje. Jest gotów chronić Yuki za cenę własnego życia, ale dlatego, że od niej (i powodzenia podróży) zależy odbudowa rodu Akizuki. Co ciekawe, jego plany rzadko się udają i często to właśnie silna kobieta ma rację, a dumny mężczyzna musi przełknąć porażkę. Pod tym względem księżniczka Yuki jest wyjątkową kobietą w filmach Kurosawy, a Rokurota jest wyjątkowym mężczyzną.
Dawno temu w odległej Japonii
Ukryta forteca to obowiązkowa pozycja dla wszystkich kinomanów – bezpośrednio i pośrednio dała początek wielu innym świetnym produkcjom. Nawet po sześćdziesięciu latach od premiery pozostaje wspaniałym filmem przygodowym. I wcale nie trzeba kochać Gwiezdnych wojen, by ją docenić.

Adam Zyskowski
Lubisz ten tekst? Skomentuj i polub bloga na Facebooku 🙂
Chcesz poczytać więcej o filmach Kurosawy? Kliknij TUTAJ