5 filmów na złamane serce – część czwarta

Ten świat jest tak urządzony, że złamane serce może bić jak nowe – trzeba tylko dać mu trochę czasu. Sposób na przyspieszenie leczenia? Filmy, które dają do myślenia.
Przeboje i podboje (High Fidelity, reż. Stephen Frears, 2000)
Rob (John Cusack) jest życiowym nieudacznikiem, któremu tyle razy nie wyszło, że dorobił do tego etos. Najbardziej na świecie kocha rozpamiętywać zawody miłosne i – jak wszystko inne – układać je w listy wszech czasów. Fakt, że jest właścicielem sklepu muzycznego, na którego półkach ironicznie piętrzą się nagrania wychwalające prawdziwą miłość, wcale nie pomaga. Rob podejmuje desperacką próbę wyrwania się z pętli nieszczęść – planuje spotkać się z byłymi dziewczynami, by zrozumieć, co poszło nie tak.

Bohater Johna Cusacka zadaje w pierwszej minucie filmu pytanie, które jest sednem wszystkiego: Słuchałem popu, bo byłem smutny, czy byłem smutny, bo słuchałem popu?. Najlepsza odpowiedź to wyrzucenie gramofonu przez okno, otarcie łez i nieszukanie winy za własne niepowodzenia w innych ludziach. Jeśli coś poszło nie tak, prawdopodobnie była to (również lub całkowicie) Twoja wina. Zaakceptuj to, przestań się zadręczać i żyj szczęśliwiej.
Tamte dni, tamte noce (Call Me By Your Name, reż. Luca Guadagnino, 2017)
Elio (Timothée Chalamet) spędza letnie dni na czytaniu książek, graniu na fortepianie i zabawach z rówieśnikami. Gdy do rodzinnej willi przyjeżdża doktorant ze Stanów (Armie Hammer), wszystko się zmienia. Elio i Oliver zbliżają się do siebie, a ich relacja wkrótce przeradza się w płomienny romans.

Tamte dni, tamte noce to film o idealnej miłości (pisałem o tym tutaj) i o miłości kompletnej (pisałem o tym tutaj), ale chyba przede wszystkim o miłości nieszczęśliwej. Ostatnia scena może złamać serce każdemu, kto ma jakiekolwiek ludzkie uczucia. Ale z drugiej strony, czy nie takie właśnie jest życie? Niektóre relacje po prostu nie mogą przetrwać. Zrozumienie tego pozwala wyjść na prostą, nawet jeśli wymaga to nieco czasu.
Gwiazd naszych wina (The Fault in Our Stars, reż. Josh Boone, 2014)
Chora na raka Hazel (Shailene Woodley) zaczyna uczęszczać na spotkania grupy wsparcia, na których poznaje Gusa (Ansel Elgort). Chłopak stracił nogę, ale pokonał chorobę, i teraz chce pomóc Hazel. Nastolatkowie odkrywają, jak dużo ich łączy, i nie trzeba wiele, by ta znajomość przerodziła się w prawdziwą miłość. Jednak czy można być szczęśliwym w relacji, nad którą cały czas wisi widmo śmierci?

Gwiazd naszych wina pokazuje, że niektóre relacje mają swój czas, a potem kończą się – bez gniewu i pretensji. Kończą się tak, jak samo życie. Naprawdę nie możesz przeboleć swojego ostatniego rozstania? To obejrzyj jeszcze raz ten film. Tylko tym razem spróbuj nie przespać zakończenia. Ok?
Memories (reż. Kôji Morimoto, 1995)
W bliżej nieokreślonej przyszłości mały statek złomiarzy przeczesuje przestrzeń kosmiczną w poszukiwaniu porzuconych wraków. Sygnał SOS, który nagle odbierają astronauci, prowadzi do niezwykłego statku – świątyni wspomnień legendarnej śpiewaczki operowej. Im dłużej bohaterowie pozostają na pokładzie, tym trudniejsze staje się utrzymanie kontaktu z rzeczywistością.

Memories to film, który składa się z trzech różnych opowieści – pierwsza pokazuje, że można mieć złamane serce z wielu powodów. Jednak najważniejsze to umieć odpuścić. W przeciwnym razie można, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, zbudować okrutną pułapkę na ludzi, którzy niczym nie zawinili. Dosłownie i w przenośni.
Co się wydarzyło w Madison County (The Bridges of Madison County, reż. Clint Eastwood, 1995)
Fotograf Robert Kincaid (Clint Eastwood) przyjeżdża na amerykańską prowincję, by zrobić reportaż o krytych mostach hrabstwa Madison. Przypadkiem poznaje piękną Francescę (Meryl Streep) – gospodynię domową, której rodzina wyjechała na festyn. Zafascynowani sobą, wdają się w romans. Od początku są świadomi, że ich relacja może przetrwać tylko cztery dni.

Bohater Clinta Eastwooda wypowiada w jednej ze scen prorocze słowa: Dawne marzenia były dobrymi marzeniami. Nie spełniły się, ale cieszę się, że je miałem. Francesca ma świadomość, że wielkie pragnienie straci swój urok w momencie, gdy zostanie spełnione. Pozostaje też kwestia zobowiązań. Dlatego czasem trzeba złamać własne serce, odmówić sobie miłości i liczyć, że czas uleczy rany. A marzenie? Na zawsze może pozostać marzeniem. Przynajmniej tyle.
Wciąż masz złamane serce? Przeczytaj poprzednie teksty z tej serii:
5 filmów na złamane serce – część pierwsza
5 filmów na złamane serce – część druga
5 filmów na złamane serce – część trzecia
Adam Zyskowski
Lubisz ten tekst? Skomentuj i polub bloga na Facebooku 🙂
Szkoda, że nie oglądam filmów 🙂
Poza jednym, wszystkie z tej listy znam. Najbardziej lubię “Co się wydarzyło…”, pewnie dlatego, ze jestem nieustająco zafascynowana Meryl Streep i jej kolejnymi wcieleniami.