Blog

Green book i siła wyzwania

Green Book, Peter Farrelly, Viggo Mortensen, Mahershala Ali, Linda Cardellini, Don Shirley, Tony Vallelonga, jazz, muzyka,

Green Book to bardzo dobry film, który ogląda się z przyjemnością, a kończy – z satysfakcją. Można powiedzieć, że nie stanowi wyzwania. Jednak wyzwanie jest tematem, który znajduje się w samym centrum.

Tony Vallelonga (Viggo Mortensen), nowojorski cwaniak, musi znaleźć jakieś zajęcie na czas remontu klubu, w którym pracuje na co dzień. Reputacja człowieka rozwiązującego wszystkie problemy szybko go wyprzedza i otrzymuje ofertę od ekscentrycznego pianisty, Dona Shirleya (Mahershala Ali). Na czas tournée zostanie szoferem muzyka i – co rozumie się samo przez się – jego ochroniarzem. Problem jednak w tym, że Tony, podobnie jak większość mieszkańców Głębokiego Południa, nie przepada za osobami o czarnym kolorze skóry.

Wyzwanie 1: Wyjechać i wrócić

Najbardziej oczywistym wyzwaniem, wokół którego początkowo koncentruje się fabuła, jest trasa koncertowa Dona Shirleya. Twórcy filmu nigdy nie mówią tego wprost, jednak występując w południowych stanach USA w latach sześćdziesiątych, czarny artysta ryzykował wiele – również swoje życie.

Głośna sprawa o kryptonimie „Missisipi w ogniu” – śledztwo FBI po zabójstwie trzech działaczy Kongresu Równości Rasowej – to przecież 1964 rok. Również w tych czasach istniały „miasta zachodzącego słońca”, gdzie czarni mogli przebywać jedynie do zmierzchu. To pamiątki dawnych linczów, to agresja i pogarda wobec odmiennego koloru skóry czy religii – zarówno w prywatnych rozmowach, jak i w publicznym dyskursie.

Green Book, Peter Farrelly, Viggo Mortensen, Mahershala Ali, Linda Cardellini, Don Shirley, Tony Vallelonga, jazz, muzyka,

Jadąc na Głębokie Południe, Don Shirley rzuca wyzwanie tej groźnej rzeczywistości. Chce pokazać białym skurw… popier… południowcom, że kolor skóry nie ma znaczenia? A może chce zamanifestować własną siłę – jako czarny muzyk dokonać czegoś wyjątkowego i wystąpić w największych salach koncertowych Południa? Może jedno i drugie.

Faktem jednak pozostaje, że ryzyko podjęte przez Dona Shirleya wielu nazwałoby niepotrzebnym i głupim. Green Book tworzy z tego tło, ale rezygnuje z naprawdę przykrych szczegółów. Jak niebezpiecznym miejscem były te tereny, możecie przeczytać choćby w świetnej książce Katarzyny Surmiak-Domańskiej Ku Klux Klan. Tu mieszka miłość.

Wyzwanie 2: Nie dość czarny, nie dość biały

Jednak za pierwszym wyzwaniem stoi drugie; prawdziwy problem Dona Shirleya. Jako czarny muzyk nie mógł zrobić kariery, grając muzykę klasyczną – a przynajmniej tak mu mówiono. Zamiast tego swój geniusz realizował na polu jazzowym, a jednak wciąż dalekim od zadymionych barów, gdzie muzycy uczestniczyli w niekończących się jam sessions. Zamiast tego Don Shirley zaczął łączyć jazz z klasyką, co otworzyło mu drzwi do eleganckich sal koncertowych i występów przed publicznością z wyższych sfer.

Green Book, Peter Farrelly, Viggo Mortensen, Mahershala Ali, Linda Cardellini, Don Shirley, Tony Vallelonga, jazz, muzyka,

Gdy Tony Vallelonga przychodzi na rozmowę o pracę, trafia praktycznie na audiencję. Podejmuje go Afroamerykanin w białej, złoconej szacie, siedzący na tronie w otoczeniu mahoniowych mebli i trofeów myśliwskich. Don przypomina w tej scenie afrykańskiego księcia… a może jednak brytyjskiego kolonialistę? Może właśnie wśród tych wszystkich drogich rekwizytów świadomie próbuje przełamać własne pochodzenie i być tak biały, jak tylko się da. Bo robi to, co biali robią najchętniej: dominuje. Zwyczajowa sytuacja ulega odwróceniu: oto czarny mężczyzna – dzięki wykształceniu, sławie i pieniądzom – może patrzeć z wyższością na białego.

Jednak wspólna wyprawa mężczyzn na Południe pokaże, jak słaba jest ta władza, jak nietrwała dominacja. Tony wielokrotnie wypomni Donowi, że ten odcina się od „swoich”. Muzyk zaprzeczy tylko po to, by jeszcze tego samego wieczoru dotkliwie się o tym przekonać. Bo choć biali podziwiają jego talent i oklaskują go na stojąco, gdy tylko odchodzi od fortepianu, przestaje być wirtuozem i geniuszem, a staje się kolejnym czarnym, który nie ma wstępu do restauracji, sklepu czy łazienki.

Wyzwaniem, przed którym staje Don Shirley, jest kompletna alienacja. Sam stwierdza, że nie jest wystarczająco czarny i nie jest wystarczająco biały. Kim więc jest i co powinien robić ze swoim życiem? Okazuje się, że również po to jest ta wspólna podróż.

Green Book, Peter Farrelly, Viggo Mortensen, Mahershala Ali, Linda Cardellini, Don Shirley, Tony Vallelonga, jazz, muzyka,

Wyzwanie 3: Znaleźć odpowiedzi na niepostawione pytania

Poznałem w życiu wielu wspaniałych ludzi i będąc w nieskończoność wysłuchiwanym oraz poklepywanym po ramieniu, jednego się nauczyłem: jeśli naprawdę potrzebujesz przyjaciela, chwyć za telefon i umów się do terapeuty. Przerwie rozmowę w najważniejszym momencie, weźmie pieniądze i zaprosi na za tydzień, ale w międzyczasie wielokrotnie powie, że nie masz racji i pomoże zrozumieć dlaczego – postawi przed wyzwaniem.

Filmowi Tony Vallelonga i Don Shirley pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego. Pierwszy bierze tę robotę, bo nie znajdzie lepszej. Drugi przyjmuje go do pracy, bo nie znajdzie nikogo lepszego. Wkrótce okazuje się, że mają sobie wiele do powiedzenia i wiele do nauczenia się od siebie.

Jednak to w żadnym razie nie będzie łatwe i przyjemne. Zanim Tony nauczy się panować nad emocjami, jego zapalczywość wielokrotnie zagrozi sukcesowi tournée. Zanim Don odkryje, że powinien robić jedynie to, co podpowiada mu serce, spotka go wiele rozczarowań i upokorzeń. Dla obu mężczyzn nie będą to pierwsze poważne kłopoty, ale zaczną wyciągać z nich wnioski dopiero razem, w drodze.

Tony wielokrotnie wypomni Donowi, że ten wstydzi się swojego pochodzenia, a wyciągając go z kłopotów, udowodni, że upadek z wysokiego konia bardziej boli. Z kolei Don niemal wmusi w Tony’ego rozsądek i powściągliwość, a przy okazji zabroni drobnych łajdactw, którymi Włoch tak się szczyci. Ale ostatecznie to właśnie powinni robić prawdziwi przyjaciele – oprócz wzajemnego wspierania się, powinni być dla siebie wyzwaniem.

Koniec trasy

Złośliwi mogą powiedzieć, że Green Book to film zrobiony pod Oscary – bo przeciw rasizmowi, bo osobista odwaga, bo przyjaźń ponad podziałami społecznymi, bo… A mimo trudnych tematów właściwie żadnego wyzwania w odbiorze. Ot, taki przyjemny pop, że kto usiądzie w kinie, ten wyjdzie z uśmiechem. Jednak wiecie co? Nie każda produkcja o trudnych sprawach musi być od razu trudna.

Green Book, Peter Farrelly, Viggo Mortensen, Mahershala Ali, Linda Cardellini, Don Shirley, Tony Vallelonga, jazz, muzyka,

Owszem, w tym roku problem rasizmu dogłębniej pokazuje chociażby świetne Czarne bractwo. BlacKkKlansman Spike’a Lee, a z większych (jeśli nie samych) dramatów składa się na przykład film Bradleya Coopera Narodziny gwiazdy. Tymczasem Green Book został nakręcony tak, by oglądał się przyjemnie, wzruszał, a po wszystkim pozostawiał kojące uczucie pod sercem. I dobrze, bo kino nie jest przecież tylko po to, by się ciągle umartwiać. Gdy bohaterowie filmów podejmują tak wiele wyzwań, to czasem widzowie już zwyczajnie nie muszą.

Adam Zyskowski

Lubisz ten tekst? Skomentuj i udostępnij 🙂

3 comments

    • AdamZyskowski 24 lutego, 2019 at 19:40 Odpowiedz

      Green Book jest wspaniały i zrobił mi bardzo dobrze, ale jeśli naprawdę musiałbym wybierać, to kategorii najlepszy film wskazałbym jednak “Faworytę”. Natomiast nie miałbym nic przeciwko, gdyby Viggo zgarnął statuetkę dla najlepszego aktora – choć tu większość chyba stawia na Ramiego Maleka 🙂

Zostaw komentarz

Twój email nie zostanie opublikowany. Wymagane pola oznaczono *