5 filmów na złamane serce – część trzecia

Mówią, że serce nie sługa – i rzeczywiście – czasem zażąda podwyżki, innym razem założy związek zawodowy z żołądkiem, który do serca prowadzi. Same problemy. Na szczęście te filmy mogą pomóc.
Przypadkowa dziewczyna (Sliding Doors, reż. Peter Howitt, 1998)
Helen Quilley (Gwyneth Paltrow) ma najgorszy dzień w życiu – nie dość, że traci pracę, to jeszcze znajduje narzeczonego w łóżku z inną kobietą. Pocieszeniem służą jej najlepsza przyjaciółka i poznany w metrze mężczyzna (John Hannah). Jednocześnie widzowie obserwują drugą wersję wydarzeń, w której Helen spóźnia się na metro, nie odkrywa romansu swojego narzeczonego i nigdy nie poznaje uroczego Jamesa. Ile w życiu może zmienić jedno wydarzenie? Jak wielką rolę gra w nim zwykły przypadek?

Morał tego filmu jest dość prosty: nic nie jest idealne. Życie nie jest, związki nie są, a ludzie składają się w zasadzie z samych wad. Dlatego czasem trzeba po prostu przetrwać i poczekać na następną szansę. Czy przyniesie szczęście? Cóż, to szansa, a nie gwarancja.
A od siebie dodam, że mężczyzn powinno się po prostu zdelegalizować. To nie rozwiązałoby wszystkich problemów na świecie. Ale rozwiązałoby połowę.
Ona (Her, reż. Spike Jonze, 2013)
W niedalekiej przyszłości technologia staje się coraz bardziej zaawansowana, a momentami wręcz… ludzka. Theodore (Joaquin Phoenix) przekonuje się o tym, gdy kupuje nowy system operacyjny oparty na sztucznej inteligencji. Samantha (Scarlett Johansson) szybko okazuje się czymś więcej niż tylko wirtualną asystentką. Rośnie jej ciekawość świata i rozwija się świadomość, a wraz z nią zupełnie ludzkie uczucia jak lęk czy przywiązanie. Theodore i Samantha zakochują się w sobie, mimo że jedno jest emocjonalnym wrakiem, a drugie nie ma ciała.

Spike Jonze znosi w swoim filmie granicę między tym, co ludzkie i technologiczne. Systemy operacyjne randkują z ludźmi, udowadniając przy okazji – to pewnie jeden z nielicznych przykładów w historii kina – że wygląd w miłości naprawdę nie ma znaczenia. Liczy się tylko dobry software… to znaczy serce!
Theodore (a z nim widzowie) ostatecznie musi uznać smutną i dość uniwersalną prawdę: ludzie rozwijają się w związkach – czasem dzięki, a czasem na przekór swoim partnerom. Gdy związek okazuje się zbyt ograniczający i jałowy, pora odejść. To smutne, ale ostatecznie obu stronom wychodzi na dobre.
Doktor Żywago (reż. David Lean, 1965)

Jurij Żywago (Omar Sharif) pisze wiersze i studiuje medycynę, a jego przyszłość wygląda obiecująco. Adoptowany wiele lat wcześniej przez arystokratyczną rodzinę moskiewskiego lekarza, teraz szykuje się do ślubu z jego piękną córką – Tonią. Podczas przyjęcia, na którym zostają ogłoszone zaręczyny pary, młoda kobieta próbuje zastrzelić prominentnego polityka. To wtedy Jurij po raz pierwszy widzi Larę (Julie Christie), z którą przeznaczenie połączy go w piękny, ale i okrutny sposób.
Ekranizacja powieści Borisa Pasternaka w reżyserii Davida Leana to absolutna klasyka kina. Trzygodzinna epicka opowieść zestarzała się dość mocno i momentami może budzić konsternację współczesnego widza, ale to nie przeszkadza działać emocjonalnej warstwie filmu.
Również tu nie ma naprawdę szczęśliwego finału – oba związki głównego bohatera kończą się rozstaniem. Mimo to za najsmutniejszy zawsze uważałem los Paszy Antipowa (Tom Courtenay) – męża Lary i młodego rewolucjonisty – który wyruszył na wojnę i nigdy nie wrócił do rodziny. Porzucił dawne życie i śmieszne ludzkie emocje, by walczyć w nowej wojnie o lepszy, sprawiedliwy porządek społeczny. Jednak, jak się ostatecznie okazało, nigdy nie był w stanie zapomnieć o ukochanej.
W Doktorze Żywago kochających się ludzi rozdziela historia – najpierw wojna, a potem rewolucja. Jednak jest też przesłanie na czasy pokoju: trzeba żyć dla miłości i robić wszystko, by ją zachować, bo nigdy nie wiadomo, kiedy może się skończyć. Czasem to nie będzie niczyja wina. Czasem życie jest po prostu boleśnie niesprawiedliwe.
Anomalisa (reż. Duke Johnson, Charlie Kaufman, 2015)

Michael Stone (David Thewlis) przyjeżdża do Cincinnati na promocję swojej nowej książki o obsłudze klienta. Jednak z obsługą własnego życia ma dużo większy problem. Wypełniają je nuda i wyrzuty sumienia. Dni wydają się podobne, a ludzie – dokładnie tacy sami. Czy w tak smutnym świecie można jeszcze znaleźć coś (albo kogoś) wyjątkowego?
Charlie Kaufman i Duke Johnson snują kameralną opowieść o samotności, którą każdy czasem wręcz histerycznie stara się wypełnić miłością. To trudne zadanie, bo w nieszczęściu budujemy najrozmaitsze fantazje o szczęśliwszym życiu, a potem dziwimy się, że rzeczywistość odbiega od wyobrażeń.
Więcej o tym filmie możecie przeczytać w tekście Anomalisa – życie, którego chcesz i od którego uciekasz.
Wielkie nadzieje (Great Expectations, reż. Alfonso Cuarón, 1998)
Mały Finn przeżywa niezwykłe lato. Najpierw pomaga zbiegłemu z więzienia skazańcowi (Robert De Niro). Jakiś czas później poznaje siostrzenicę ekscentrycznej bogaczki i zakochuje się w dziewczynce od pierwszego wejrzenia. Oba te wydarzenia znajdą kontynuację wiele lat później, gdy dorosły już chłopak otrzyma ofertę wystawienia swoich obrazów w prestiżowej nowojorskiej galerii.

Kolejny film o złamanych sercach to uwspółcześniona adaptacja klasycznej powieści Karola Dickensa. Ethan Hawke i Gwyneth Paltrow w rolach głównych oraz Alfonso Cuarón za kamerą tworzą obraz, który ogląda się dobrze nawet dwadzieścia lat po premierze.
To ważne, bo jego przesłanie powinno być przypominane regularnie: niektórzy ludzie są dysfunkcyjni, a niektóre związki – po prostu toksyczne. Niezależnie od tego, jak wiele się poświęca i jak wielkie nadzieje się z nimi wiąże, takie relacje zawsze kończą się rozczarowaniem. Dlatego czasami po prostu nie warto marnować czasu i uczuć na niewłaściwą osobę.
Karol Dickens dopiero za namową przyjaciela postanowił zakończyć Wielkie nadzieje happy endem – tak również Alfonso Cuarón kończy swój film. Pamiętajcie jednak, że pierwotnie ta historia miała bardziej życiowy finał…
Widzę, że nadal krucho. Jeśli potrzebujecie więcej filmów, by połatać złamane serca, sprawdźcie wcześniejsze części tego zestawienia:
5 filmów na złamane serce – część pierwsza
5 filmów na złamane serce – część druga
Adam Zyskowski
Lubisz ten tekst? Skomentuj i udostępnij 🙂
Coś dla mnie, zdecydowanie. Dzięki za taki ranking, zapisuję na przyszłość.
Bardzo ciekawy wybór filmów 🙂 Nie mam złamanego serca, ale za to najwyraźniej podobny gust 🙂