Blog

Bunga-bunga od podstaw. Sorrentino i Oni

Oni, Paolo Sorrentino, Sorrentino, Silvio Berlusconi, Loro, Toni Servillo, Riccardo Scamarcio, Kasia Smutniak, Włochy

Paolo Sorrentino specjalizuje się w robieniu wrażenia, ale jego najnowszy film przemawia najsilniej wtedy, gdy znika wizualny przepych, a filmowa narracja wraca do podstaw.

Oni opowiadają o schyłku rządów Silvio Berlusconiego (Toni Servillo) – polityka, medialnego potentata i milionera, a przy tym jednego z najbardziej znienawidzonych ludzi we Włoszech. Choć pogardzany na świecie, przez dziesięciolecia pozostawał najbardziej wpływowym człowiekiem w swoim kraju.

O jego względy zabiega między innymi Sergio Morra (Riccardo Scamarcio) – przedsiębiorca z politycznymi aspiracjami – który gotowy jest poświęcić cały swój majątek, byle tylko wkupić się w łaski Silvio Berlusconiego. Mężczyzna wynajmuje willę obok posiadłości byłego premiera i stara się zwrócić jego uwagę frywolnymi imprezami z udziałem tabunów młodych dziewczyn. Tymczasem Berlusconi wydaje się tym średnio zainteresowany. Staje za to na głowie, by ponownie rozkochać w sobie żonę, która ma już dość życia u boku kogoś takiego jak on.

Oni robią imprezkę

Nie wszystko w tym filmie kupuję. Sorrentino mógłby na przykład nie nakręcić w ogóle pierwszej godziny tego filmu – to właściwie długi teledysk z narkotyczną imprezką i kiepską muzyką. Spokojnie można było się obyć bez niekończącego się tańca roznegliżowanych dziewczyn przy basenie albo przynajmniej pociąć to wszystko inaczej i cały sens zmieścić w najwyżej 15 minutach. Jasne, dzięki temu, że Berlusconi nie pojawia się przez cały ten czas – wszyscy o nim mówią, ale widzowie go nie widzą – Sorrentino buduje napięcie przed wprowadzeniem jego postaci. Z drugiej jednak strony dostajemy długą sekwencję uprzedmiatawiania kobiet w różnych sytuacjach i trudno powiedzieć, czy reżyser chciał nią cokolwiek przekazać, czy tylko pokazać.

Oni, Paolo Sorrentino, Sorrentino, Silvio Berlusconi, Loro, Toni Servillo, Riccardo Scamarcio, Kasia Smutniak, Włochy

Jednak mimo tego Oni pozostają filmem pięknie nakręconym, dobrze obrazującym społeczne nierówności, punktującym patologie na styku biznesu i polityki z mniej lub bardziej błyskotliwym humorem. Jednak wszystko – od świata absurdalnego politycznego feudalizmu po absurdalnie charyzmatycznego głównego bohatera – wydaje się częścią przemyślanej wizji reżysera.

Walka o władzę

W dużej mierze to film o tych, którzy mają władzę nad tymi, którzy jej nie mają. Seksualna afera – tak jak została przedstawiona na ekranie – jest tego najlepszą ilustracją. Filmowy Silvio Berlusconi nie życzy sobie prostytutek w swojej willi, ponieważ kocha uwodzić. I rzeczywiście, wielokrotnie to widzimy: gdy próbuje rozśmieszać żonę, gdy sprzedaje przez telefon nieistniejące mieszkanie, gdy śpiewa gościom i gdy przeciąga na swoją stronę politycznych przeciwników. W takich momentach widzowie mogą zrozumieć, na czym polega jego siła. Jednak w jednej ze scen mogą równie dobrze zrozumieć, na czym polega jego słabość.

Oni, Paolo Sorrentino, Sorrentino, Silvio Berlusconi, Loro, Toni Servillo, Riccardo Scamarcio, Kasia Smutniak, Włochy

Gdy siedziałem w kinowej sali, przypomniała mi się inna scena z innego filmu – może dlatego, że była podobna, a może dlatego, że widziałem kilka jej omówień w różnych miejscach. Przerwijcie, jeśli znacie ten dowcip…

W filmie Milczenie owiec Clarice Starling (Jodie Foster) szuka pomocy w rozwiązaniu sprawy bestialskich zabójstw u Hannibala Lectera (Anthony Hopkins) – okrutnego mordercy, który odsiaduje wyrok za swoje własne zbrodnie. Przesłuchanie od pierwszego momentu zamienia się w pojedynek – sposób prowadzenia kamery i to, co znajduje się w kadrze, pokazuje widzom, kto jest silniejszy i rozdaje karty. To podstawy opowiadania obrazem, stosowane w kinie od czasów czarno-białych filmów, ale potrzeba odpowiedniej staranności i kontekstu, by ten zabieg zadziałał.

Walka o siebie

U Sorrentino bardzo wcześnie poznajemy Stellę (Alice Pagani) – młodą dziewczynę, która dołącza do imprezowego haremu Sergio Morry. To, co odróżnia ją od reszty dziewczyn, to fakt, że stroni od narkotyków i alkoholu, a na wielkiej imprezie bardziej dotrzymuje towarzystwa przyjaciółce, niż oddaje się szalonej zabawie. Marzy o karierze w show-biznesie – ma nadzieję poznać producentów filmowych i telewizyjnych, ale raczej nie za wszelką cenę.

Gdy w środku wystawnego przyjęcia Berlusconi znajduje ją z dala od zgiełku, odpoczywającą w łóżku, przechodzi do ataku. Zaczyna ją urabiać, ale nie ma w tym dotychczasowego czaru. Kamera pokazuje go w zbliżeniu, by wreszcie wypełnić kadr lekko otwartymi ustami mężczyzny, spod których wyglądają niedorzecznie białe zęby. W tym momencie Berlusconi bardziej przypomina zwierzę, które czeka na odpowiedni moment, by rzucić się na swoją ofiarę i ją (może nawet dosłownie – przecież te zęby, ludzie!) pożreć.

Oni, Paolo Sorrentino, Sorrentino, Silvio Berlusconi, Loro, Toni Servillo, Riccardo Scamarcio, Kasia Smutniak, Włochy

Ale tutaj – inaczej niż w Milczeniu owiec – bestia nie może wygrać. Po chwili wahania kamera poddaje się i przenosi się na Stellę, która wcześniej zobaczyła dziesiątki jednakowych wysadzanych drogimi kamieniami naszyjników – przygotowanych jako podziękowanie od gospodarza, ale jednocześnie znak przynależności do jego haremu. W tej scenie znika cały urok Berlusconiego i charyzma, które do tej pory pokazywał. Widzowie nie mają prawa darzyć go sympatią, gdy próbuje zatrzymać dziewczynę obietnicą kariery. Sięgając po zupełnie materialistyczne argumenty, przestaje być uwodzicielem, a staje się tanim handlarzem. Co więcej ona nie zamierza mu ulegać i postanawia być zupełnie szczera. Mówi Berlusconiemu, że jego starania są żałosne, całe to bunga-bunga po prostu smutne, a on sam ma oddech starego człowieka, który przekreśla wszelkie próby zgrywania młodzieniaszka. Zabiera swoje rzeczy i wychodzi, pozostawiając mężczyznę zupełnie pokonanego.

Oni zostają z niczym

Mimo że nowy film Sorrentino widziałem jakiś czas temu i wiele z przedstawionych tam obrazów już uleciało mi z pamięci – to jednak oczko niżej niż Młodość czy Wielkie piękno – ta jedna scena pewnie zostanie ze mną jeszcze na długo. Włoski reżyser, znany z wizualnego przepychu, tym razem osiąga najwięcej, wracając do podstaw: konsekwentnego budowania bohatera i odpowiedniego ukazania jego upadku.

Adam Zyskowski

Lubisz ten tekst? Skomentuj i udostępnij 🙂

Zostaw komentarz

Twój email nie zostanie opublikowany. Wymagane pola oznaczono *