Blog

Był sobie chłopiec. Valhalla: Mroczny wojownik

Valhalla, Valhalla Mroczny wojownik, Valhalla Rising, Nicolas Winding Refn, Mads Mikkelsen, wikingowie, krucjata

Czy istnieje coś mniej subtelnego niż jednooki wiking? Nie, kiedy Nicolas Winding Refn bierze się do roboty… Ale z drugiej strony sami wiecie, jak z nim jest. Różnie.

Nie wiedzą,skąd pochodzi. Nie znają jego imienia. Wiedzą jedynie, że potrafi zabijać w mgnieniu oka. Nordycki wojownik od lat żyje jako niewolnik szkockiej szlachty.Przywódcy klanów trzymają go w klatce i wykorzystują do walki niczym psa.Wkrótce jednak Jednooki wydostaje się z niewoli i razem z małym chłopcem wyrusza, by zemścić się na swoich oprawcach. Gdy spotyka grupę rycerzy zmierzających na krucjatę, kierując się dziwnymi wizjami, postanawia towarzyszyć chrześcijanom w ich podróży.

Początek podróży

O religijnej symbolice tego filmu napisano już dość – czasem to jedyny wątek, jaki dostrzegają recenzenci. Między upartymi krzyżowcami, którzy wszystko chcą robić w imię boże, a chrystusowym poświęceniem w finale filmu może i trudno doszukać się czegoś innego. Dlatego decyzję o tym, czy Valhalla: Mroczny wojownik jest satyrą na religię, czy wręcz przeciwnie – pokazaniem, na czym ona naprawdę polega – zostawię każdemu do samodzielnej oceny.

Wiele napisano również o pokrewieństwie tej historii do Aguirre, gniew boży i rzeczywiście, trudno przeoczyć podobieństwa do filmu Wernera Herzoga. W zasadzie cały wątek wyprawy przez niezbadane ziemie wydaje się przeniesiony.Jak Fernando de Guzman z Aguirre, tak przywódca krzyżowców w Valhalli zagarnia wzrokiem wszystko po horyzont, fantazjując o budowie Nowego Jeruzalem.Można i tak. Z drugiej strony Nicolas Winding Refn kocha zapożyczać – pisałem o tym nie tak dawno w tekście Drive kontra The Driver, dlatego również ten wątek pominę.

Bo w filmie Valhalla: Mroczny wojownik najbardziej interesuje mnie tytułowy bohater, w którego wciela się Mads Mikkelsen.

Valhalla, Valhalla Mroczny wojownik, Valhalla Rising, Nicolas Winding Refn, Mads Mikkelsen, wikingowie, krucjata, Odyn

Mroczny wojownik

Na początku widzowie dowiadują się o głównym bohaterze dwóch rzeczy: jest wielkim wojownikiem, który nigdy nie przegrał walki – każda jest wszak na śmierć i życie – ale mimo tego od wielu lat znajduje się w niewoli i przechodzi z rąk do rąk. Jak udało się schwytać kogoś tak groźnego? Dlaczego ten okrutnik po walce sam składa ręce w poddańczym geście i pozwala się zakuć?

Jego skandynawskie pochodzenie i paskudna blizna na twarzy przywodzą na myśl Odyna – najwyższego z bogów nordyckich – który poświęcił swoje boskie oko, by zyskać prawdziwą wiedzę i mądrość. Jednak i tu widać konflikt, bo choć Jednooki doświadcza wizji przyszłości i pozwala się im spełniać, to jednocześnie prawdziwą wolność i satysfakcję wydaje się odnajdywać dopiero w bezmyślnej przemocy – zachowaniu, które wydaje się zaprzeczeniem mądrości.

Takie dualizmy i kontrasty można mnożyć, bo bohater Mikkelsena to wiele różnych osób zamkniętych w jednym ciele. Może Nicolas Winding Refn połączył pomysły i symbole, które mu się spodobały, tworząc całość, ale niekoniecznie spójną? Taka szarlataneria wcale by mi nie przeszkadzała, bo najlepszym rodzajem interpretacji jest nadinterpretacja. A ta pozwala dostrzec w Jednookim coś (i kogoś) jeszcze.

Grzeczni chłopcy nie idą do Valhalli

Najważniejszym bohaterem tego filmu jest… duet bohaterów. Wielkiemu wojownikowi towarzyszy w podróży mały chłopiec, który – sam zapewne jako niewolnik – pomagał oporządzać Jednookiego. Na polecenie swych panów przykuwał go łańcuchem do skał, podawał jedzenie i malował mistyczne wzory przed walką. Jednak nigdy nie okazał mu pogardy czy strachu. Pewnie właśnie dlatego Jednooki oszczędził chłopca, gdy mścił się na swoich oprawcach. Dziecko stało się jego ustami, a on stał się obrońcą chłopca. Jednak to nie jedyny sposób, w jaki tych dwóch bohaterów się dopełnia.

Valhalla, Valhalla Mroczny wojownik, Valhalla Rising, Nicolas Winding Refn, Mads Mikkelsen, wikingowie, krucjata, Odyn

Początkowo Jednooki wydaje się idealnym wojownikiem – zabija skutecznie i bez litości, nie zwraca większej uwagi na ból. Jest jak dzikie zwierzę, które ma siłę i zręczność, ale nie ma tożsamości. To o tyle trafne porównanie, że przez swoich ciemiężycieli jest traktowany, jakby w ogóle nie należał do świata ludzi. Człowiekiem w pełnym sensie staje się dopiero w towarzystwie chłopca. Dziecko odgaduje myśli Jednookiego i umożliwia mu komunikację z innymi. Wcześniej mężczyzna niósł czystą grozę, ale poza tym był nikim w oczach świata. Dzięki chłopcu stał się okrutnym wikingiem mającym za sobą historię i renomę swojego ludu.

Dopiero w towarzystwie dziecka Jednooki zyskuje zdolność panowania nad gniewem i nienawiścią. Bez niego bohater Mikkelsena znów staje się kimś… mniej. Podobnie chłopiec – jako samotna postać wydaje się nie wnosić wiele do historii. Na łodzi krzyżowców jest tylko pasażerem, a podczas eksploracji dzikiego lądu nie może się nawet samodzielnie obronić. Dopiero razem, Jednooki i chłopiec, wydają się tworzyć jednego pełnoprawnego filmowego bohatera.

Właśnie dlatego finał filmu wydaje mi się wyjątkowo smutny. Zwolennicy religijnej interpretacji z łatwością znajdą tu nawiązanie do ofiary Chrystusa. Ja natomiast widzę po prostu człowieka, który oddaje życie dla drugiego człowieka. Tego, który już zawsze będzie samotny, ale może dzięki temu zyska szansę, by z czasem stać się kimś kompletnym. Szansę, którą jego przyjaciel stracił lub której nigdy nie miał.

Nowy ląd

Jednym z pierwszych tekstów na moim blogu było zestawienie Filmy, w których Mads Mikkelsen nie gra jednookiego łotra. W filmie Valhalla: Mroczny wojownik zdecydowanie gra jednookiego… ale czy łotra? Jak ocenić postać, która pozostaje niekompletna, dopóki nie dopełni jej ktoś inny? To musicie sprawdzić sami. Bo przecież wiecie, jak to jest z filmami Nicolas Windinga Refna.

Różnie.

Valhalla, Valhalla Mroczny wojownik, Valhalla Rising, Nicolas Winding Refn, Mads Mikkelsen, wikingowie, krucjata, Odyn

Adam Zyskowski

Lubisz ten tekst? Skomentuj i podaj dalej 🙂

3 comments

  1. paulina 31 grudnia, 2018 at 10:53 Odpowiedz

    Bardzo ciekawie i wnikliwie zrecenzowany film, można się o nim dużo dowiedzieć 🙂
    Jednak ja nie przepadam za tego typu produkcjami, mimo wszystko będę wiedziała komu go polecić.

Zostaw komentarz

Twój email nie zostanie opublikowany. Wymagane pola oznaczono *