Zaczarowana opowieść i zaklinanie kina. Magia uczuć.

Magia uczuć to film w filmie, który opowiada o filmach w bardzo filmowy sposób. Kto nie jest na to przygotowany, może uznać, że do tego obrazu bardziej pasuje angielski tytuł: The Fall. Nic bardziej mylnego. Ten film to czysta magia.
Kaskader Roy Walker (Lee Pace) trafia do szpitala po niefortunnym skoku na planie filmowym. Akrobatyczny popis, którym chciał zaimponować ukochanej, kosztował go władzę w nogach. Pogrążony w depresji po odejściu kobiety i przykuty do szpitalnego łóżka, poznaje pięcioletnią Aleksandrię (Catinca Untaru) – córkę imigrantów, która złamała rękę podczas pracy w sadzie. Roy opowiada dziewczynce epicką historię o miłości i zemście. Jednak zanim mężczyzna zdradzi zakończenie, dziewczynka będzie musiała ukraść dla niego specjalne tabletki, które bardzo łatwo przedawkować…
Jak w bajce
Historia przedstawiona w Magii uczuć rozgrywa się na (przynajmniej) dwóch poziomach. Pierwszy to relacja Roya i Aleksandrii. On jest pogrążony w głębokiej depresji po tym, jak ukochana rzuciła go dla filmowego gwiazdora. Upokorzony i pozbawiony nadziei na poprawę swojego stanu, planuje samobójstwo, w którym nieświadomie pomoże mu Aleksandria. Dziewczynka nie domyśla się, że mężczyzna może mieć ukryty motyw. Dla niej jest wspaniałym bajarzem i przyjacielem. Zrobi dla niego wszystko, a on wykorzysta to bez skrupułów.
Na drugim poziomie jest opowieść Roya. To historia drużyny wyjętych spod prawa bohaterów, którzy poprzysięgli krwawą zemstę złemu gubernatorowi Odiusowi. Hinduski wojownik stracił żonę, a były niewolnik – brata. Pirotechnik został wygnany z ojczyzny. Znany przyrodnik i tajemniczy mistyk nie mogli znieść bezmyślnego niszczenia natury. Każdy zrobi wszystko, by dopaść Odiusa. Jednak sprawy zaczynają iść w złym kierunku, gdy przywódca osobliwej drużyny, Zamaskowany Bandyta, zakochuje się w narzeczonej gubernatora.
Film dzieje się w erze rozkwitu kina niemego i Tarsem Singh podkreśla to w wielu momentach. Od mniej oczywistych motywów – jak odwrócony cień na ścianie, który przechodzi przez dziurkę od klucza – aż po bardziej oczywiste: Roy jest jednym z pierwszych kaskaderów, pionierem w pionierskiej branży. Jednak najciekawsze dzieje się w samej opowieści. Aleksandria, gdy słucha historii Roya, nie rozumie dowolności, z jaką żongluje on miejscami, wątkami, postaciami, nie rozumie teatralności i umowności.
Jak w filmie
Dziewczynka – coś niewyobrażalnego z dzisiejszej perspektywy – nigdy nie widziała filmu. Słucha więc Roya przejęta, zupełnie oczarowana i akceptuje historię, dopóki odpowiada ona bajkowym zasadom, w myśl których dobro i zło są jasno rozdzielone, a wszystko dobrze się kończy. Jednak Roy jest człowiekiem Hollywood i prowadzi historię bandytów tak, jak dyktuje mu jego (już) filmowa wyobraźnia i (bolesne) życiowe doświadczenia.
Mężczyzna cały czas na nowo stwarza postacie bandytów oraz świat, w którym przeżywają przygody. Przestrzeń nie ma znaczenia – bandyci z tylko jemu znanych powodów ścigają Odiusa po całym świecie. Relacje między postaciami mogą zmieniać się bardzo dowolnie, a okrutna śmierć przyjść w każdym momencie. Roy jest bajarzem, gdy chce przypodobać się małej Aleksandrii, a scenarzystą filmowym, gdy zaczyna snuć opowieść po swojemu. W każdym jednak momencie jest bogiem dla swoich bohaterów. Może robić im najokrutniejsze rzeczy i nie musi się z tego tłumaczyć.
W tym momencie Magia uczuć, jak sądzę, wchodzi na kolejny poziom – zaczyna mówić o sztuce i roli artysty. Jednym z zadań twórcy jest budowanie treści, które zaprezentowane w takiej czy innej formie będą komplikowały postrzeganie rzeczywistości, rozwijały wrażliwość odbiorców, ukazywały zjawiska w nowym świetle. Jednak sztuka ma swoją cenę. Roy jako kaskader próbował stworzyć sztukę – wyjątkowy skok, który zaimponuje jego ukochanej i wyniesie realizowany przez studio film na nowy poziom. Efekt jego porażki można obejrzeć w pięknej czarno-białej sekwencji początkowej.
Jednak to, co cieszy widza, dla głównego bohatera jest źródłem smutku. Mężczyzna leży w szpitalnym łóżku bez czucia w nogach i ze złamanym sercem. Z kolei małej Aleksandrii tak bardzo zależy na poznaniu kolejnych części opowieści o bandytach, że posuwa się do kradzieży, za co spotka ją bolesna kara. Prawdziwa sztuka ma bowiem wysoki koszt – wymaga poświęceń i wcale nie musi wiązać się z satysfakcją, spokojem czy spełnieniem. Najczęściej przynosi coś zupełnie odwrotnego: świadomość, że życie to nie bajka.
Może właśnie to Roy chce przekazać Aleksandrii, gdy w najgorszym możliwym momencie jego historia przybiera najgorszy możliwy obrót? Może pogrążony w głębokiej depresji mężczyzna postanawia złamać serce dziewczynki, by już w tak młodym wieku przestała wierzyć w dobre zakończenia i później uniknęła rozczarowań? Może. Przecież prawem twórcy jest przenoszenie swoich lęków na odbiorcę. W dobrej czy złej wierze – nad tym często sam artysta nie ma do końca kontroli.
Jak w życiu
Jednak Roy nie bierze pod uwagę, że dziewczynka – jako jednoosobowa filmowa publiczność – od pierwszych chwil zaczyna przejmować opowiadaną historię. To na jej wyraźne życzenie Zamaskowany Bandyta zyskuje twarz Roya. Z kolei odważny były niewolnik, Otta Benga, od początku wygląda jak sympatyczny dostawca lodu. Zbroje szpitalnych techników radiologii zmieniają się w zbroje demonicznych rycerzy, a zły gubernator Odius to gwiazdor, który odebrał Royowi miłość życia. Z czasem Aleksandria zaczyna coraz głośniej domagać się, by opowieść biegła zgodnie z jej oczekiwaniami. Choć jest pięciolatką z początku XX wieku, przypomina do złudzenia współczesnych fanów filmowych trylogii, którzy między kolejnymi premierami mnożą oczekiwania wobec bohaterów i fabuły, a potem wylewają żale w internecie, gdy okazuje się, że twórcy mieli własne plany.
To jednak tylko pozory, bo Aleksandria ma do odegrania ważniejszą rolę. Gdy Roy nie ma już siły opowiadać dalej i skazuje swoich bohaterów na okrutny koniec, dziewczynka samą siebie umieszcza w opowieści. Dzięki temu przejmuje historię i w końcu wymusza na mężczyźnie względnie szczęśliwe zakończenie. W efekcie spełnia się przepowiednia z początku filmu – Aleksandria rzeczywiście „ratuje duszę” Roya. Pod jej wpływem mężczyzna zaczyna rozumieć, że nawet jeśli życie rozczarowuje, to jednak warto wrócić do świata… i dalej tworzyć.
Film Tarsema Singha rozgrywa się na początku XX wieku, ale zawarta w nim opowieść o dzielnych bandytach – ten film w filmie – nie przypomina niemego obrazu. Jego logika jest postmodernistyczna, współczesna dzisiejszym widzom. Roy początkowo opowiada historię, by osiągnąć swój własny cel, podobnie jak wielkie wytwórnie tworzą dziś filmy wyłącznie dla zysku. Dla głównego bohatera wszystko zaczyna się układać dopiero wtedy, gdy zmienia swoje nastawienie i opowiada historię dla publiczności, czyli małej Aleksandrii. I to może być właśnie tytułowa Magia uczuć – odkupieńcza rola sztuki i nierozerwalny związek twórcy z publicznością. Ale w przypadku takich filmów nigdy nie wiadomo, a Wasza interpretacja może być równie dobra, jak moja. To z kolei cecha prawdziwego dzieła sztuki.
Adam Zyskowski
Lubisz ten tekst? Skomentuj i podaj dalej 🙂
Magia uczuć to również świetny film na złamane serce. O wszystkich możecie przeczytać w tekstach: