Chinatown i inne niedokończone trylogie

Też nie lubicie, gdy ktoś Wam przerywa? Czym innym jest jednak niedokończona anegdota z urodzin starej ciotki, a czym innym niedokończona trylogia kinowych blockbusterów.
Chinatown (1974) + Dwóch Jake’ów (1990)
Prywatny detektyw Jake Gittes zostaje wynajęty przez zazdrosną żonę. Zwyczajne zlecenie śledzenia niewiernego męża szybko zmienia się w niebezpieczną grę z najpotężniejszymi i najgroźniejszymi ludźmi Południowej Kalifornii.
Ten klasyczny kryminał w reżyserii Romana Polańskiego zna chyba każdy fan gatunku, a przynajmniej każdy o nim słyszał. Historia aż prosi się o kontynuację. Nie bez przyczyny – Robert Towne, scenarzysta Chinatown (Oscar za ten film w 1975 roku), od początku planował trylogię. Wraz z Jackiem Nicholsonem i producentem Robertem Evansem założył spółkę, która miała zrealizować kolejne filmy.
Jednak kontynuacja utknęła w produkcyjnym piekle. Robert Evans chciał koniecznie zagrać u boku Nicholsona, ale Towse (tym razem jako reżyser) uznał, że nie jest wystarczająco dobrym aktorem. W dodatku mężczyzna przeszedł w tym czasie operację plastyczną, która kompletnie zmieniła jego wygląd. To ostatecznie doprowadziło do zwolnienia Evansa. Rozpoczęły się trwające latami spory prawne między wspólnikami. W końcu Jack Nicholson przejął reżyserię i nakręcił Dwóch Jake’ów. Film okazał się jednak finansową klapą. Zarobił ledwie połowę swojego budżetu i ostatecznie pogrzebał szanse na pojawienie się części trzeciej.
Gra Endera (2013)
W odległej przyszłości ludzkość walczy o przetrwanie. Szczególnie utalentowane dzieci przechodzą rygorystyczne szkolenie mające wyłonić przyszłych dowódców wojennej floty, którzy poprowadzą ludzi do walki z insektoidalną rasą kosmitów. Jednym z nich jest Ender Wiggin – młody chłopak, na którego barkach spocznie los świata.
Na fali oszałamiającego sukcesu Igrzysk śmierci wytwórnie filmowe zaczęły szukać historii dla nastolatków, które można zekranizować, i najlepiej, żeby na jednej się nie kończyło. Taką książką była Gra Endera autorstwa znanego fanom fantastyki Orsona Scotta Carda. Mimo ciekawej historii, w której małolaty kierują kosmiczną flotą, i gwiazdorskiej obsady, w której znaleźli się Ben Kingsley, Viola Davis oraz Harrison Ford, widowisko nie przyciągnęło do kin tylu widzów, ilu zakładano.
Sytuację tylko pogorszył bojkot filmu przez środowiska LGBTQ, które wypominały autorowi książkowego oryginału homofobiczne komentarze. Przedstawiciele wytwórni próbowali załagodzić sytuację, tłumacząc, że udział Carda w pracach nad filmem był symboliczny. Sam pisarz pozostał jednak niewzruszony, czym wbił ostatni gwóźdź do tej wizerunkowej trumny. O kontynuacji Gry Endera nie było już mowy.
Hellboy (2004) + Hellboy 2: Złota armia (2008)
Co czyni człowieka człowiekiem? Oto pytanie, które przez całe życie będzie sobie zadawał Hellboy. Potężny demon przyzwany przez nazistów w ostatnich dniach II wojny światowej zostaje uratowany przez aliantów i przekazany na wychowanie profesorowi Trevorowi Bruttenholmowi – autorytetowi w dziedzinie okultyzmu i zjawisk pokrewnych. Po latach dorosłego już Hellboya dogonią duchy przeszłości, a jedynym wyjściem będzie walka.
Gdy pierwszy raz trafiłem na komiksowego Hellboya, z miejsca wciągnął mnie świat, w którym historyczne wydarzenia łączą się z mitologią, okultyzmem i teoriami spiskowymi. Gdzie do walki z paranormalnymi zagrożeniami wysyła się równie paranormalnych detektywów i gdzie współcześni naziści dostają wpierdol od samego diabła. Całość dopełniał czarny humor i rozpoznawalna na pierwszy rzut oka kreska.
O dziwo wiele elementów pierwowzoru udało się przenieść na ekran w pierwszym filmie i nie zatracić ich w kontynuacji. Powstały dwa klimatyczne i rozrywkowe widowiska, na których mogli się dobrze bawić zarówno fani komiksowej serii, jak i zwykli zjadacze popcornu. Trzecia część, jak się zdawało, była tylko kwestią czasu. Guillermo del Toro od początku planował trylogię, a odtwórca tytułowej roli, Ron Perlman, był gotów, by kolejny raz stanąć przed kamerami. Jednak w lutym 2017 del Toro rozwiał wszelkie wątpliwości, pisząc na Twitterze: Hellboy may move into a different direction. I tried & wanted this – but, not up to me.
Jakiś czas później okazało się, że wytwórnia zastąpi starego Hellboya nowym. Wcieli się w niego znany z serialu Stranger Things David Harbour. Stara trylogia pozostanie niedokończona, ale – kto wie – może widzowie dostaną coś równie dobrego?
28 dni później (2002) + 28 tygodni później (2007)
Jim (Cillian Murphy) ma naprawdę kiepski dzień. Budzi się ze śpiączki w opuszczonym szpitalu. Wkrótce przekonuje się, że cały Londyn tak wygląda – puste ulice, zdemolowane sklepy, porzucone samochody. W jednym z kościołów odkrywa dziesiątki zmasakrowanych trupów i musi uciekać, by do nich nie dołączyć. W świecie opanowanym przez wirus wywołujący krwiożerczy szał każda chwila będzie walką o przetrwanie.
28 dni później i 28 tygodni później to filmy, które proszą się o kontynuację choćby tylko logiką tytułów. Przynajmniej jeszcze jedna część wydaje się mieć sens. Pytany o możliwość kontynuacji, Danny Boyle wciąż przekonuje, że ma sporo pomysłów, ale żadnych nie zdradzi, bo boi się, że zostaną wykorzystane przez innych twórców. Jednak scenarzysta Alex Garland wskazywał jakiś czas temu na problemy licencyjne i personalne konflikty, które prawdopodobnie uniemożliwią rozwinięcie serii.
Od premiery ostatniego filmu minęło ponad 10 lat i chyba już nawet najwytrwalsi dali sobie spokój z czekaniem. Boyle udowodnił T2: Trainspotting, że potrafi wrócić do starych pomysłów po bardzo długim czasie, ale akurat trylogię 28 dni później można chyba spokojnie uznać za już-na-zawsze-niedokończoną.
Pogromcy duchów (1984) + Pogromcy duchów 2 (1989)
Gdy Nowy Jork zmaga się z inwazją sił nadprzyrodzonych, jest tylko jedna drużyna tępicieli, po którą możesz zadzwonić… Naprawdę jedna – to mały rynek. W dodatku jej członkowie chyba nie do końca nadają się do tej roboty. Ale gdy na szali ważą się losy świata, trzeba grać tym, co się ma, i krzyżować strumienie przy każdej okazji.
Historia trylogii Ghostbusters to ponad dwie dekady licytowania się ludzi, którzy chcieli zrobić trzeci film, z tymi, którzy mieli inne rzeczy do roboty. Na przykład Bill Murray nie był zainteresowany kolejnymi wersjami scenariusza – czasem zwyczajnie absurdalnymi, jak ten, w którym pogromcy próbują zrobić porządek… w piekle. Pomysły pojawiały się więc i znikały, ale żaden nie był wystarczająco mocny. A potem zmarł Harold Ramis. Bez dwóch głównych bohaterów serii scenariusz wymagał kolejnych zmian i epopeja zmierzała do zupełnie żadnego finału. Wreszcie ktoś w Sony tupnął nogą i dał zielone światło reebotowi serii – nowej historii i w pełni kobiecej obsadzie.
Jak często w takich przypadkach, nostalgia przesłoniła fanom rozsądek. Wielu radykalnych nawoływało do bojkotu filmu na długo przed premierą. Mimo małej aferki nakręconej przez to środowisko nowy Ghostbusters. Pogromcy duchów zarobił w kinach sporo, ale wciąż za mało, by zadowolić wytwórnię. Tym sposobem zabito dwie serie filmów: oryginalni Pogromcy duchów nigdy nie doczekają się części trzeciej, a nowe Ghostbusters – choćby części drugiej.
Chcesz poznać więcej niedokończonych historii? Przeczytaj Kill Bill i inne niedokończone trylogie.
Adam Zyskowski
Lubisz ten tekst? Skomentuj i podaj dalej 🙂
Fajne filmy , wszystkie ej ogladałam w różnym czasie 🙂 A wczoraj znowu był Hellboy 🙂
Hellboy zawsze na plus 🙂 Mam nadzieję, że ten nowy będzie równie rozrywkowy.
Nie wiem czy powinnam sie przyznawać, że jestem po szkole filmowej i jeszcze nie widziałam Chinatown… 😀
Polecam nadrobić od razu z drugą częścią 🙂 Choć nie tak dobra, jak film Polańskiego, stanowi udane zamknięcie opowieści.
Nie widziałam żadnego z nich 😉