Action Bronson i jego filmowe teledyski

Action Bronson nie zawsze trafia do mnie ze swoim rapem, ale jego teledyski powinien zobaczyć każdy. To komediowy hołd złożonym kultowym produkcjom amerykańskiego kina.
Arian Asllani, nowojorski raper i kucharz, znany szerzej pod scenicznym pseudonimem Action Bronson, jest całkiem zabawny nawet, gdy mówi całkiem serio. Również w teledyskach do swoich kawałków odstawia niezły kabaret, ale robi to z kamienną twarzą i w dekoracjach, które wskazują na poważne podejście do kinowych inspiracji.
Swobodny jeździec
Harley Davidson i narkotyczne majaki… Gdzieś to już widziałem? Easy Rider w reżyserii Dennisa Hoppera z 1969 roku to oczywista inspiracja tego klipu. Historia dwóch przyjaciół, którzy przemierzają Stany Zjednoczone na motocyklach, była manifestem pokolenia, które w międzyczasie zdążyło się już godnie zestarzeć. Do dziś pozostaje jednak ważnym filmem dla kolejnych generacji niedopasowanych do świata, choć ten zmienia się znacznie szybciej niż na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych.
W teledysku Easy Rider (reż. Tom Gould) Action dorzuca do motocyklowej klasyki trochę Łowcy jeleni, odrobinę Kill Billa (poznajecie kaplicę?) oraz – mam nadzieję, że się mylę – tę nędzę, w której Johnny Depp udawał Indianina.
Action w Nowym Jorku
Eddie Murphy był w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych niekwestionowanym królem komedii, a jeden z jego największych hitów – Książę w Nowym Jorku – to klasyka kina. Teledysk do Baby Blue (reż. Lil Chris) jest starannie zrealizowanym hołdem. Mamy w nim kultowy salon fryzjerski, ciężką harówkę, która nie przystoi potomkowi rodziny królewskiej, i sensualny koncert na sali gimnastycznej.
Randy Watson byłby zachwycony.
Do you feel lucky, Bronson?
W jednym z wywiadów Action Bronson tłumaczył genezę swojego przydomka tym, że jego ulubionym filmem jest Action Jackson (w tytułowej roli Carl Weathers, czyli Apollo Creed z serii Rocky), a ulubionym aktorem Charles Bronson (seria Życzenie śmierci).
Teledysk do The Symbol (reż. Rik Cordero) jest przesiąknięty klimatem filmów akcji z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Są tu skorumpowani gliniarze, narkotyki, prostytucja, zemsta i Action Bronson jako ostatni sprawiedliwy. Trochę Brudny Harry, trochę jaja na kiju i trochę sentymentu dla wszystkich, którzy wychowali się na takim kinie.
Efekty to nie wszystko
Widzieliście kiedyś Transformers? Jeśli nie, szybkie streszczenie: wszystko wybucha, nic nie ma sensu, napisy końcowe. Teledysk Action Bronsona do Actin Crazy jest tym, czym współczesne kino staje się w coraz większym stopniu: absurdalną zabawą z green screenem.
Trochę to smutne, ale też nie każdy film musi być arthouse’owym objawieniem. Czasami po prostu liczy się efekt.
Gdy pierwszy raz oglądałem te cztery klipy, nie miałem słów. Z perspektywy czasu mogę zaś powiedzieć tylko, że kino możecie znaleźć w najdziwniejszych miejscach.
Adam Zyskowski
Lubisz ten tekst? Skomentuj i podaj dalej 🙂