Kobieta z miasta przyszłości – Ghost in the Shell

Nowy Ghost in the Shell, choć mówi o tym inaczej niż pierwszy film, wciąż jest historią o granicach człowieczeństwa i świecie, który dopiero nadejdzie. Przyszłość pozostaje niepewna, ale już dziś wiemy sporo o naszym przeznaczeniu.
Pod szyldem Ghost in the Shell ukazało się kilka historii. Manga, seriale i filmy kinowe wykorzystują motywy, świat i bohaterów w sposób na tyle różny, że każdy tytuł można uznać spokojnie za oddzielny twór, który nie łączy się bezpośrednio z pozostałymi. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o różnicach, polecam ten przegląd:
W artykule skupię się na trzech filmach, które moim zdaniem są sobie najbliższe pod względem tonu narracji, estetyki i wzajemnych powiązań:
- Ghost in the Shell (Kôkaku kidôtai, reż. Mamoru Oshii, 1995)
- Ghost in the Shell 2: Innocence (Kōkaku Kidōtai Inosensu, reż. Mamoru Oshii, 2004)
- Ghost in the Shell (reż. Rupert Sanders, 2017)
Potraktuję je jako spójne źródło informacji o świecie przyszłości. Jednak to, co napiszę, niekoniecznie będzie można odnieść do innych tytułów z logo Ghost in the Shell.

Ghost in the Shell (2017)
W pierwszym filmie scena na łodzi to jeden z ważniejszych momentów. Motoko opowiada o tym, czym jest człowiek – jego ciało i umysł budują niezliczone części składowe. Cybernetyczne implanty, pozwalające na wejście do globalnej sieci informacyjnej, poszerzają naturalne ramy ciała. Z tej mikstury wyłania się świadomość – potencjalnie nieskończona, ale wciąż objęta ograniczeniami; rozdarta między tym, co biologiczne i mechaniczne. Nie da się jednak stwierdzić, który pierwiastek jest temu winien.
Biologia, która tworzy ciało, jest niedoskonała i stawia wyzwania przed technologią. Ta z kolei jest wrażliwa na ataki hakerów, a niewłaściwie używana, staje się przyczyną tragedii. Kultura zaś naprawdę jest źródłem cierpień – sprawia, że ludzie zaczynają upatrywać w mechanicznych implantach metody na osiągnięcie doskonałości ciała, nie wyzbywając się przy tym niedoskonałości ducha. Jako gatunek nie jesteśmy gotowi na przyszłość, ale stajemy wobec niej i zmieniamy się powoli, czasem nie zdając sobie z tego sprawy. Kondycję człowieka w tej scenie podsumowuje wers z Listu do Koryntian, wypowiedziany przez Władcę Marionetek. Co ciekawe, choć mówi o zagubieniu, dalsza jego część (która nie znalazła się w filmie) niesie obietnicę oświecenia i doskonałości.
Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
wtedy zaś [ujrzymy] twarzą w twarz.
Teraz poznaję po części,
wtedy zaś będę poznawał tak, jak sam zostałem poznany.
(1Kor, 13, 12)
Ujawnienie się przeciwnika to świetny moment, żeby podkręcić tempo akcji. Zamiast tego reżyser Ghost in the Shell zwalnia i pokazuje niespieszne sekwencję przemyślanych ujęć miasta przyszłości. Widzowie mogą chłonąć widoki architektonicznego i kulturowego miksu. Tradycyjne budynki stoją wśród brudnych, zaśmieconych kanałów. Kolorowe tablice i neony przywodzą na myśl chaos starego świata. Ludzie różnych ras i stanu mijają te same sklepowe wystawy. Jednak wystarczy spojrzeć w górę, by zobaczyć, że przyszłość już się tu wdziera.
Nad dzielnicą górują sylwetki kolosalnych wieżowcó, które widać za linią starych budynków. Przeszłość łączy się z teraźniejszością i przyszłością, tworząc nową przestrzeń, nie do końca określoną. Scena na łodzi podsumowała ludzkie dylematy w świecie przyszłości, a omawiana sekwencja podsumowuje kondycję przestrzeni, którą człowiek zamieszkuje.
W tym filmie tożsamość określana jest przez relację Ducha (Ghost, świadomość) i Powłoki (Shell, ciało mechaniczne, tkanka biologiczna). W mieście przyszłości ludzie poruszają się po ulicach, jak dane w mechanicznej powłoce ciała. Ludzie definiują i zmieniają przestrzeń, a ona – zagospodarowana w określony sposób – nakłada na nich ramę. To sprzężenie zwrotne, wzajemne oddziaływanie, od którego nie ma ucieczki. Jako gatunek jesteśmy zamknięci w cyklu ciągłego tworzenia i bycia tworzonymi przez dzieła naszych rąk i myśli.
Jeśli na chwilę zostaniemy przy założeniu, że ludzi można przyrównać do Ducha, a przestrzeń do Powłoki, to zobaczymy, że miasto jest narażone na podobne problemy, co ulepszone cybernetycznie osoby. Ludzie (niczym mózg cyborga) mogą zostać zhakowani przez propagandę, populizm czy ideologię. Przestrzeń (niczym ciało cyborga) może zostać przejęta przez skorumpowane elity i wykorzystana w imię zysku albo zwyczajnie zniszczona. Mimo tych zagrożeń, w mieście przyszłości każdy może znaleźć swoje miejsce – niezależnie od tego, czy jest wpływowym biznesmenem, czy młodym buntownikiem. Tożsamości ścierają się i wzajemnie przenikają, a rozwój technologiczny przyspiesza ten proces. Maszyny coraz mocniej wiążą się z ludźmi, przesuwając granice człowieczeństwa. Miasto również zmienia się pod wpływem ludzi, którzy je zamieszkują.
W Ghost in the Shell 2 Batou i Togusa przelatują nad terenami, które są (prawdopodobnie) Tajwanem przyszłości. Bohaterowie podziwiają kolosalne iglice – siedziby elit, reprezentujące przyszłość – by za chwilę wziąć udział w wielkiej paradzie, jasno nawiązującej do przeszłości i tradycji. Ten pokaz oglądają przedstawiciele wszystkich klas i kast. To, co jest, łączy się z tym, co było, tworząc nową jakość. Miasta nie są świadectwem naszego indywidualizmu, ale tego, kim jesteśmy jako członkowie większej całości; tego w co wierzyliśmy kiedyś i w co wierzymy obecnie. Relacja między starym i nowym to na równi konflikt i współistnienie, wzajemne przenikanie.
Procesy, które działają na zbiorowości i miasta, znajdują odbicie również w pojedynczych jednostkach. Najlepszym przykładem jest główna bohaterka Ghost in the Shell. Najnowszy film wzbudził kontrowersje na długo przed premierą. Wielu fanów (a może właśnie ludzi, którzy nie znali serii) narzekało na obsadzenie w roli Motoko Kusanagi nie-japońskiej gwiazdy, Scarlett Johansson. Zarzut modnego ostatnio wybielania obsady (whitewashing), w odniesieniu do Ghost in the Shell nie ma jednak sensu.
Motoko jest cyborgiem. Całe jej ciało to zbiór zaawansowanych technologii i nawet mózg – jedyna biologiczna część – został cybernetycznie zmodyfikowany. Major jest zajęta wyłącznie egzystencjalnymi dylematami, które wynikają z relacji człowiek-maszyna. Jej przynależność etniczna czy kulturowa, nie mają większego znaczenia. Zakładamy, że Motoko jest azjatką, bo ma japońskie imię i wygląd, który w anime nie odbiega od innych postaci, a akcja filmów dzieje się w Japonii. Czy jednak można mówić o narodowości człowieka, którego fizyczność jest zupełnie sztuczna?

Ghost in the Shell (2017)
Ciało, które jest często wyraźnym świadectwem rasy, Motoko traktuje wyłącznie jako narzędzie. Zachowuje się jakby nie była świadoma własnego wyglądu, seksualności czy nawet płci. Gdy zdejmuje ubranie (odsłaniając przylegający kombinezon do termokamuflażu, nie różniący się wiele od nagiego ciała) nie ma to podtekstu seksualnego. Rolą Batou – również cyborga, ale bardziej ludzkiego w zachowaniach – jest okrywanie niemal nagiej Major. Wydaje się, że ona momentami zapomina, że w ogóle ma ciało. Może dlatego, że właściwie cała jej fizyczność jest produktem laboratoryjnym? Wpisywanie takiej bohaterki w podziały etniczne czy kulturowe dowodzi chyba głównie niezrozumienia postaci. Motoko jest ponad rasą, narodowością, a moze nawet płcią. Może my równiez powinniśmy być, przynajmniej w teoretyzowaniu o przyszłości naszego gatunku.

Ghost in the Shell (1995)
Zmieniamy świat, a świat zmienia nas. Powstaje nowa jakość, która nie jest prostą sumą części składowych. Granice między starymi kategoriami się zacierają i coraz trudniej opisywać nimi rzeczywistość. Otrzymujemy nowe szanse i stajemy wobec nowych zagrożeń – to kolejne próby, które określają nas jako zbiorowość i pojedyncze jednostki. Im mocniej potrafimy rozwinąć się bez szkody dla siebie i innych ludzi, tym bliżej fizycznej doskonałości i duchowego oświecenia jesteśmy. Jak może wyglądać ostatni etap? Zakończenie pierwszego Ghost in the Shell daje pewne wyobrażenie. Z drugiej strony może ostatni etap w ogóle nie istnieje? Jest tylko miłym dla świadomości kłamstwem, w które kolektywnie wierzymy?
Nawet jeśli, to pokonywania kolejnych barier ducha i ciała kształtuje nas w sensie jednostkowym i zbiorowym. Wiedząc, że droga nie ma końca, ale jednocześnie wierząc, że warto nią podążać, przypominamy sobie wciąż na nowo, że ciągła zmiana jest naturalnym stanem człowieka.
Adam Zyskowski
Lubisz ten tekst? Skomentuj i podaj dalej 🙂