Blog

Czerń oznacza śmierć. Czym straszy Obcy?

Moda i horror mają wiele wspólnego i wcale nie mówię o nowej kolekcji Vivienne Westwood. Chodzi o to, że w obu dziedzinach ceni się czerń. Gdy obcy zbladł, od razu zrobił się mniej straszny.

Różni autorzy pochylali się nad serią Obcy i najczęściej interesował ich tytułowy potwór. Nie ma się czemu dziwić. Gdy tyle dziwnych elementów wystaje z innych dziwnych elementów, ludzie mogą (i powinni) mieć sporo pytań. Historię monstrum Hansa Rudolfa Gigera można poznać na przykład tutaj:

Choć tak wiele uwagi poświęca się fizyczności stwora, często zapomina się o barwie jego ciała. A może traktuje się ją jako coś czysto estetycznego? Może to nie jest tak ważne, jak mi się wydaje?

W mojej kolekcji płyt grzbiety pudełek filmów serii wyróżniają się głęboką czernią i intensywną zielenią. To zestawienie jest konsekwentnie powtarzane  od lat i chyba tylko Prometeusz – zapewne jako prequel – nie czerpał z tego schematu. Nawet wśród pierwszych materiałów promujących najnowszą część – Obcy: Przymierze – znalazł się fotos charakterystycznego korytarza, zalanego zielonym światłem. Teaser, przedstawiający logo filmu, był również czarny i zielony.

obcy-przymierze-1

© 20th Century Fox

Zieleń jest dwuznacznym kolorem. Zielone są rośliny i trawa; to kolor świeżości i nowego życia. Z drugiej strony to kolor kojarzony z zepsuciem – również w kinie. W Czarnoksiężniku z Krainy Oz zła wiedźma ma zieloną twarz, a w Królewnie Śnieżce jabłko nasączane jest zieloną trucizną. Jeśli twórcy kreskówek muszą pokazać w swojej produkcji coś radioaktywnego, to wybór jest jeden i prosty: kolor zielony. Również w Obcym zieleń jest obecna. Krew xenomorphów (która jest jednocześnie silnie żrącym kwasem) ma odcień zieleni przełamanej żółcią.

Czerń oznacza śmierć i żałobę, która po niej następuje. To również mrok i rzeczy w nim ukryte. Gdy mówimy o science fiction, czerń to kosmos i nieznane zagrożenia, które czają się w gwiazdach. Jednak w przypadku xenomorphów powinniśmy raczej traktować czarną barwę bardziej funkcjonalnie, niż symbolicznie.

Fizyczność obcych jest przerażająca – Giger zadbał o to, sięgając do swoich najlepszych koszmarów. Jednak strach działa nawet silniej, gdy wiemy, jak wygląda monstrum, ale go nie widzimy. Odrażający pysk zobaczymy tylko przez moment w chwil brutalnego i prawdopodobnie śmiertelnego ataku. Zanim to jednak nastąpi dzieją się rzeczy znacznie gorsze – umysł buduje straszne scenariusze, gdy oczy starają się dostrzec zagrożenie w każdym cieniu. Czarny pancerz xenomorpha stapia się z ciemnością. Obcy i mrok stają się jednym, a śmierć może czaić się w każdym cieniu.

Mike Mignola, twórca komiksowej serii Hellboy, uchwycił to świetnie na okładce  Aliens: Salvation. Xenomorph wyłania się z ciemności, ale jednocześnie wygląda jakby był jej nieodłączną częścią.

Połyskliwa powierzchnia pancerza daje psychologiczną przewagę, gdy cienie znikają. Skorupa odbija barwne światło, co pozwala obcemu na przejęcie koloru i stopienie się z otoczeniem – już nie po to, by się ukryć, ale po to, by dominować. Jego straszna sylwetka jest dobrze widoczna i (dzięki barwie) jest częścią pomieszczenia. Gdy awaria zasilania zalewa korytarz czerwienią lamp, zwiastuje pojawienie się potwora – również czerwonego. Monstrum staje się częścią każdej przestrzeni. Nigdzie nie można czuć się bezpiecznym.

obcy-red-gif

W serii Obcy czerń to również barwa dojrzałości. Zanim Xenomorph stanie się dorosłym osobnikiem, przechodzi przez kolejne stadia rozwojowe. Facehugger i chestbuster są straszne – pierwszy przysysa się do twarzy i nie można go usunąć, drugi dosłownie rozrywa nosiciela od środka. Obie formy jednak są tylko niedojrzałym obcym. Pokryte miękką skórą (w barwie zbliżoną do ludzkiej) stanowią tylko chwilowe zagrożenie, a w filmach giną znacznie łatwiej, niż dorosłe osobniki.

Nawet, gdy w finale Obcego: Przebudzenie (czwarta część cyklu) pojawia się hybryda człowieka i obcego, mamy dla niej więcej współczucia, niż strachu. Jest groteskowa, ale bardziej  niż morderczego potwora przypomina wielkie dziecko – tak psychicznie, jak i fizycznie. Twórcy szybko dają nam obraz jej morderczych skłonności, jednak efekt jest inny, niż w przypadku czarnego xenomorpha.

A teraz przeprowadźmy w myślach eksperyment i wyobraźmy sobie, że ten dość uroczy potwór jest pokryty smolistą, połyskująca czernią. Straszniej? Zakładam, że tak.

obcy4

© 20th Century Fox

Myślę jednak, że czerń obcego jest straszna głównie dlatego, że do niej przyzwyczaiły nas kolejne filmy. Strach jest doświadczeniem, które kształtują filmowcy, ale publiczność też ma swoje oczekiwania. Przez ich pryzmat selekcjonuje obrazy, przypisując im pewną wartość. Kinomani oczeują, że będą straszeni w bardzo określony sposób – ten, który zadziałał na nich ostatnim razem. Jeśli w serii Obcy czarny xenomorph konsekwentnie stanowi największe zagrożenie, to widzowie właśnie jego będą (i będą chcieli) się bać.

Pewnie dlatego Prometeusz nie spełnił oczekiwań wielu fanów serii. Film w dużej mierze stanowił świadome odejście od tego, czym Obcy był do tej pory. Przedstawiono widzom nowe potwory, nieznane zagrożenia i odmienną paletę barw. Film niemal tonął w usypiających czujność szarościach. Było ciekawie, ale chyba nie tego oczekiwali fani po serii (w tamtym czasie) obecnej na ekranach od ponad trzech dekad. Czarny xenomorph pojawił się dopiero w ostatnich sekundach filmu i znacznie odbiegał od znanego wszystkim monstrum.

Zwiastun Obcego: Przymierze obiecuje powrót czarnej bestii, ale i obecność xenomorpha w cielistej barwie. Który okaże się straszniejszy i otrzyma więcej czasu ekranowego?

*Strasznie* chcę sie przekonać.

Adam Zyskowski

Lubisz ten tekst? Skomentuj i podaj dalej 🙂

Zostaw komentarz

Twój email nie zostanie opublikowany. Wymagane pola oznaczono *